286. Duszpasterze parafii w Łukomiu – Ks. Kazimierz Rukat – proboszcz od X 1968 do II 1973 roku

Ks. Kazimierz Rukat – proboszcz od X 1968 do II 1973 roku

Kazimierz Rukat urodził się 9 lipca 1916 roku w Jekateryndarze w Rosji jako syn Rocha i Julianny z Bondaży. Po powrocie do Warszawy w 1918 roku, w latach 1923- 1930 uczył się w szkole podstawowej. W 1931 roku wstąpił do Gimnazjum im. 1 św. Stanisława Kostki w Płocku, w 1934 roku przeniósł się do Gimnazjum im. Tadeusza Rejtana w Warszawie, gdzie w 1936 roku otrzymał świadectwo dojrzałości. Po roku pracy w Warszawie, w 1937 roku zgłosił się do Seminarium Duchownego w Płocku. 9 grudnia 1939 roku studia te zostały przerwane, bowiem gmachy seminarium zajęli Niemcy, a klerycy musieli powrócić do swoich domów. Podobnie jak inni klerycy, także Kazimierz Rukat kontynuował swoje studia od 15 października 1940 roku w Seminarium Księży Pallotynów w Ołtarzewie, a gdy groziło aresztowanie przeniósł się do seminarium w Kielcach, gdzie 16 maja 1943 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa kieleckiego, Czesława Kaczmarka.

Pracę kapłańską rozpoczął od wikariatu w Porębie nad Bugiem. W Porębie swoją gorliwą pracą zyskał zaufanie rodziców i młodzieży oraz grona nauczycielskiego szkoły, toteż gdy otrzymał decyzję o przeniesieniu zbierano podpisy i słano listy do Płocka, aby pozostał nadal w Porębie.

Od 23 sierpnia 1946 roku pracował jako wikariusz i prefekt szkół w Płońsku. I tu dość szybko zyskał sobie zaufanie młodzieży i kadry nauczycielskiej, a dyrekcja Miejskiego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych prosiła go, aby uczył także propedeutyki filozofii, na co wyraził zgodę. Aby lepiej to realizować zapisał się na Uniwersytet Warszawski, gdzie zaczął studiować filozofię. Jak stwierdzili kapłani, którzy z nim pracowali, ks. Rukat zostawił w Płońsku pamięć człowieka o dużej inteligencji i kulturze, prefekta, który znalazł klucz do serc młodzieży.

22 sierpnia 1950 roku ks. Rukat został zwolniony z nauczania religii przez władze państwowe. 1 listopada 1950 roku przeniesiony został na wikariat do Pułtuska, gdzie nie czuł się najlepiej, tęsknił za Porębą i Płońskiem, a także pragnął samodzielnej placówki. Otrzymał ją 24 grudnia 1951 roku jako proboszcz w Zarębach w dekanacie chorzelskim. Trudność sprawiały mu wszelkie prace administracyjne, remontowe, bliższe mu były sprawy nauczania religii i szeroko pojęte duszpasterstwo. Wrażliwy na nędzę ludzką w różny sposób starał się jej zaradzić, pomagając doraźnie różnym osobom. 10 kwietnia 1963 roku w wypadku samochodowym, nie z winy księdza, zginął chłopiec, co mocno wpłynęło na psychikę ks. Rukata. Mimo, że w sądzie został uniewinniony, przeżywał to dość długo. Różne dolegliwości zdrowotne i uzależnienia, jakich się nabawił sprawiły, że czując się wyczerpany fizycznie i psychicznie prosił władzę diecezjalną o bezterminowy urlop.

1 lutego 1967 roku zrzekł się probostwa w Zarębach i wyjechał na kurację. Przez jakiś czas przebywał u swego kolegi, ks. Stefana Jaźwińskiego, w Szyszkach, leczył się w Instytucie Reumatologicznym na Wydziale Kardiologii w Warszawie. Władza diecezjalna w różny sposób starała się wspomagać ks. Rukata w czasie tej kuracji. Chciała też poznać przyczyny różnych niedomagań i dlatego o opinię prosiła dziekanów. Zainteresowani informowali, że to człowiek niezmiernie wrażliwy, bardzo zamknięty, trudny do pokierowania, unikający kontaktów z księżmi, nie potrafił gospodarować pieniędzmi, lubił przebywać w gronie świeckich, miał uzależnienia. Przez kilka miesięcy w 1968 roku zastępował w Sarbiewie ks. Kazimierza Pawłowskiego.

28 października 1968 roku otrzymał probostwo w Łukomiu w dekanacie sierpeckim. Po wizytacji dziekańskiej w 1969 roku, ks. Jan Krawczyński informował władzę diecezjalną o ks. Rukacie: Podczas ostatniej zimy często zapadał na zdrowiu i kilka tygodni spędził na leczeniu w szpitalu. Zresztą nie dość dostatecznie szanuje swe zdrowie, choć wydaje się, że po przeżyciach ostatnich lat, powoli wraca do równowagi psychicznej. W obcowaniu jego z ludźmi występuje kontrastowość, czasem jest pogodny, wesół i gadatliwy aż do przesadnej poufałości, czasem zamknięty w sobie, stroniący od ludzi, nawet księży. W pierwszych tygodniach jego pobytu w Łukomiu dal się zauważyć nawrót do nieszczęśliwego nawyku, co mogło wywołać nawet pewne zgorszenie w parafii. Obecnie, na szczęście, widać większą powściągliwość i opanowanie pod tym względem. Jest dobrym kaznodzieją. W kontaktach z interesantami łagodny w obejściu i skromny w wymaganiach za posługi. Także dziekan chorzelski, ks. Witold Biały, w opinii napisał: Inteligentny, delikatny, wrażliwy. W parafii lubiany przez wiernych dla swej postawy ludzkiej przepojonej współczuciem dla biednych i cierpiących. Parafia biedna, podobnie i jej proboszcz. Ostatnio ujawniona choroba serca i katar żołądka utrudniały mu duszpasterstwo.

Dziekan dekanatu sierpeckiego, w którym pracował ks. Rukat, patrząc z bliska na jego pracę i zachowanie, pisał w 1971 roku w opinii o swoim podopiecznym: Przez trzy lata swego duszpasterzowania utrzymał na dobrym poziomie życie religijne parafian. Urządzał przynajmniej dwa razy w roku kilkudniowe rekolekcje, miesięczne spotkania połączone z nabożeństwem i nauką stanową. Słowem, pod względem duszpasterskim wkładał wiele troski w ożywienie życia religijnego w parafii. Nastąpiły również korzystne zmiany w jego życiu osobistym, co podniosło autorytet duszpasterza wobec parafian. Pod względem administracyjnym nieco mniej wykazywał inicjatywy, zamierzone remonty nie doszły do skutku. Brak zdrowia był powodem, że w odbywaniu kolędy pomagał mu ks. Zdzisław Konarzewski. Zmarł w szpitalu w Sierpcu, 18 lutego 1973 roku [1]. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Łukomiu. Żył lat 57, w tym 29 lat w kapłaństwie.

[1] Ks. A. Zakrzewski, Przewodnik po dekanacie sierpeckim, Płock 2004, s. 21.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *