Gazeta Świąteczna w wydaniu Nr 1579 z dnia 30 kwietnia 1911 roku[1] w dziale ogłoszeń informuje:
Skradziono nocą na 31 marca dwie kobyły: jedna 12-letnia, gniada, wzrostu niedużego, źrebna, mająca się oźrebić na początku czerwca, na prawej słabiźnie ma małą białą plamkę, warta około 70 rubli; druga 3-letnia, maści brudno-kasztanowatej, z małą gwiazdką na czole, w zrostu średniego, warta około 100 rubli. Za wiadomość o tych kobyłach i odnalezienie ich dam sowite wynagrodzenie. Stanisław Manelski we wsi Orszulewie, gmina Szczutowo, poczta Rypin, guberńja płocka.
[1] Skan Gazety Świątecznej opublikowano na stronie internetowej Biblioteki Narodowej pod adresem: https://polona.pl/item/gazeta-swiateczna-r31-nr-1578-30-kwietnia-1911,MjYwNzg1NzM/0/#item
Ciąg dalszy historii kradzieży koni opowiedziany po ponad stu latach przez Pana Bogdana Manelskiego.
Z przekazów rodzinnych wiem, że moim pradziadkom ukradziono konie. Poszukiwania na targach oraz ogłoszenie w prasie nic nie dało. Koni nie znaleziono. Jednakże po pół roku od kradzieży, miało następujące zdarzenie. Woźnica jadący wozem zaprzężonym w klacz ukradzioną moim pradziadkom jechał z Rypina do Sierpca i zdrzemnął się. Klacz bardzo dobrze pamiętała drogę i z drogi głównej skręciła do podwórka i się tam zatrzymała. Dziadkowie poznali klacz. Woźnica się obudził, wyjechał z podwórka i udał się do swojego miejsca zamieszkania. Dziadek pojechał za tym wozem i ustalił gdzie mieszka woźnica, o czym powiadomił policję. Policja ustaliła, że gospodarz, który jechał wówczas wozem, kupił tą klacz na rynku od handlarzy końmi. Ostatecznie klacz wróciła do prawowitego właściciela, a w jej odzyskaniu pomógł przypadek.
142. 1911 rok – Ogłoszenie drobne. Kradzież koni w Urszulewie.